Rolnik w Polsce od zawsze kojarzył się z biedotą, zacofaniem, brudem i cechami tym podobnymi. No bo prawdą jest, że wieś w jakimś stopniu właśnie taka była. No właśnie była?, czy może nadal jest? Moim skromny zdaniem była, bo mimo, że ubóstwo i niedostatek nadal bywa obecna na wsi, to jest stereotyp brudnego rolnika w filcach i widłami w ręku powoli odchodzi w zapomnienie. Ale nie może być inaczej, bo przecież nie o sama wieś chodzi, a o czasy i warunki w owym czasie. Trudno mówić o rozwojowym rolnictwie z czasów komunizmu, tak samo jak o rozwojowym Państwie. Gdzieś kiedys usłyszałem zdanie, że to właśnie rolnik i rolnictwo jest wizytówką danego kraju i świadczy o jego kondycji jako całość. Zgodze się z tym, przez lata polskie rolnictwo była bardzo zaniedbywanie. Zamiast wesprzeć zwykłych rolników indywidualnych, powstawały PGR-y, które miały wyżywić państwo, jak było z tym wyżywieniem wie każdy, a kto nie wiem niech zapyta starszych jak wyglądały sklepowe półki. W owych czasach zwykły skromny rolnik miał taką przewagę nad obywatelami "miastowymi", że mógł sobie sam zrobic szyneczki czy kiełbaski, a z rana ubić jajecznicę zjedzoną z pysznym chlebkiem.
Dużym minusem z perspektywy czasu było to, że praca na roli była bardzo ciężka. Głównym narzędziem pracy były widły i grabie, a maszynach można było pomażyć. Wielkim sukcesem było posiadanie ciągnika 'Władimirec", jakiegoś siewnika no i oczywiście pługu. Mechanizacja w porównaniu do dzisiejszej była mizerna. Dojenie, zbieranie siana, żniwa, wywożenie obornika, te wszystkie czynności były wykonywanie niemal wyłącznie ręcznie.A warunki w jakich żyły wielodzietne rodziny, często wołały o pomstę do nieba. Brak bieżącej wody i kanalizacji były zupełną normą.
Zatem ustaliliśmy na początku, że rolnictwo było dawniej takie jak się je przedstawia w stereotypach. To jak się zmieniło tu już w kolejnym wpisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz